Czy doktorant to jeszcze student czy już młody badacz? Odpowiedź na to pytanie przesądzi, jaką treścią wypełnimy nowe ramy kształcenia w szkołach doktorskich. Ja sam nie mam wątpliwości: doktoranci to nasi młodsi koledzy, którzy pod opieką promotorów i w kontaktach z uniwersyteckim środowiskiem badawczym prowadzą prace naukowe, choć oczywiście dopiero rozpoczynają naukową przygodę i intensywnie rozwijają zdobytą na studiach wiedzę i warsztat naukowy. Naszą rolą i rolą Uniwersytetu jest im w tym rozwoju pomóc.
Kluczowy jest udział doktorantów w naukowej i dydaktycznej pracy wydziałów i jednostek badawczych. Tu, pod opieką promotora i we współpracy z akademickim środowiskiem, realizowane będą ich badania. Także praca dydaktyczna, w odpowiednim wymiarze ważna dla początkującego naukowca. Oczywiście, nie może to być pretekstem do spychania na doktorantów dowolnych zajęć, których „nie ma kto poprowadzić”. Dydaktyka powinna być powiązana z ich naukową specjalnością. Na badania doktorantów, związany z tym dostęp do niezbędnej infrastruktury, a także na ich udział w konferencjach, wyjazdy i staże zagraniczne, koszty publikacji i wiele innych potrzeb, niezbędne są środki daleko wykraczające poza wypłacane doktorantom stypendia. Będzie to uwzględniane w ramach podziału subwencji między wydziały i inne jednostki. Uzupełnią to też fundusze szkół doktorskich. Nowym, szeroko obecnie otwieranym źródłem finansowania takich potrzeb będą nasze strategiczne programy „Inicjatywa doskonałości” i Sojusz 4EU+. Przewidziane w nich działania na rzecz aktywności doktorantów będą merytorycznie zarządzane przez samych doktorantów – jestem przekonany, że potrafią oni najbardziej efektywnie i zasadnie je wykorzystywać. Oczywiście, realizacja działań dedykowanych doktorantom nie zamyka im drogi do udziału w innych działaniach „Inicjatywy doskonałości” – wręcz przeciwnie, warto włączać się choćby w badania skupione wokół priorytetowych obszarów badawczych.
Działające od tego roku akademickiego cztery szkoły doktorskie zapewnią, poza organizacyjnymi i administracyjnymi ramami dla kształcenia doktorantów, podstawy kształcenia ogólnego, wychodzącego poza konkretne specjalności badawcze, oraz niezbędne umiejętności „miękkie” i ogólnodziedzinowe czy wręcz międzydziedzinowe wykłady i zajęcia. Z własnego doświadczenia wiem, jak wiele może dać choćby powierzchowne zapoznanie się z tematyką z pozoru odległą od bieżących zainteresowań i jak nieoczekiwanymi pomysłami czy wynikami badawczymi może to owocować. Poza regularnymi zajęciami, będzie tu miejsce (i środki) na zapraszanie wybitnych naukowców z całego świata, na wspólne dyskusje, konferencje, wyjazdy i nieformalne spotkania. Oczekuję, że w szkołach doktorskich powstaną z czasem środowiska młodych badaczy różnych specjalności, wzajemnie się znających, ceniących i współpracujących ze sobą.
W tym roku przyjęliśmy do szkół doktorskich ponad 300 doktorantów. Ten poziom rekrutacji jest wyznaczony przez realne możliwości finansowe. Daje też szanse na indywidualną pracę z naprawdę najlepszymi absolwentami, którzy mogą i chcą podejmować ambitne badania, prowadzące do ciekawych wyników i sprawnie uzyskiwanych doktoratów. Nie wszyscy wypromowani na Uniwersytecie doktorzy znajdą tu zatrudnienie. Wielu z nich trafi do innych, polskich czy zagranicznych uczelni lub znajdzie swoje miejsce w przedsiębiorstwach, instytucjach publicznych czy organizacjach pozarządowych. Naszą – i ich – ambicją jest jednak, by zdobyte na Uniwersytecie umiejętności, wiedza i doświadczenie szeroko otwierały drzwi do dalszej kariery zawodowej i realizacji najambitniejszych celów, bez względu na wybrany sektor działania.